-10% taniej na wszystko za zam. +299 zł i -15% na markę Sayoga z kodem MAJOWKA lub -17% i 22% taniej z kodem BUYSMART za zam. +1299 zł!
Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową

Slow life w mieście i w miasteczku

2019-01-15
Czy życie w rytmie slow możliwe jest tylko w małych miasteczkach i na wsi? Czy w dużym mieście slow jest trudniejszy? Postanowiłam to sprawdzić na sobie, dzięki okazji, która mi się w życiu nadarzyła.. Urodziłam się i wychowałam w dużym mieście. Podobnie jak moi rodzicie i dziadkowie. Nie miałam zatem zielonego pojęcia o tym, jak to jest żyć w mniejszym miasteczku na co dzień i czy tam slow jest czymś naturalnym, czy to tylko taki stereotyp.

Dzięki dobremu splotowi okoliczności udało mi się to sprawdzić na własnej skórze. Mój Tata bowiem postanowił na emeryturze wybudować dom w takim właśnie małym miasteczku, oddalonym o godzinę drogi od większego miasta. Gdy przyjeżdżałam do niego na weekend lub na same święta to nigdy nie mogłam zaobserwować codziennego życia mieszkańców tej uroczej mieściny. Ale w tym roku, ponieważ jestem na urlopie macierzyńskim i zajmuję się moimi córeczkami, mogłam sobie pozwolić na dłuższy wyjazd do Taty. Było to naprawdę bardzo odkrywcze i pouczające przeżycie. Ale po kolei.

Przede wszystkim miasteczko to nie jest aż takie małe, bo jest miastem powiatowym. Jednak jest na tyle mniejsze od mojego miasta rodzinnego, że różnice są zauważalne niemal na każdym kroku. No właśnie… a propos kroków. W omawianym miasteczku każdy kierowca zatrzymuje się przed przejściem dla pieszych, gdy tylko ktoś się do niego zbliży na odległość metra, bo może chce właśnie przejść. Szok! W moim rodzinnym mieście nie do pomyślenia. A już zupełnie nie do ogarnięcia w Warszawie, w której mieszkam od 10 lat. W naszym małym miasteczku wręcz odwrotnie! Musiałam uważać, bo przyzwyczajona do przejeżdżania przez pasy bez oglądania się na boki, mogłabym nie zauważyć pieszych, którzy tutaj pewnie wchodzą na pasy, bo przecież zawsze samochód się zatrzyma.

Uważając na wszystkie przejścia dojechałam do jednego z większych marketów w mieście. Zaopatrzenie bardzo dobre, ceny niewiarygodnie niskie (!!!), otwarta jedna kasa. Kolejka. Pani w kasie rozmawia z każdym klientem, jakby go znała osobiście (a może zna?) i żartują sobie, uśmiechają się. Jeśli jest jakaś wątpliwość, kasjerka odchodzi od kasy i idzie sprawdzić na półce cenę. Nikt w kolejce się nie denerwuje. Wszyscy spokojnie czekają. Szok! W Warszawie groziłoby to co najmniej awanturą, a pani w kasie skanowałaby produkty z nosem w podłodze, co najwyżej uśmiechając się na dzień dobry i do widzenia. Tata przyznał, że nadal nie potrafi się do tego przyzwyczaić i denerwuje się jak każdy miastowy. A ja się cieszę. Nareszcie doświadczam slow tam, gdzie nigdy bym się go nie spodziewała. W sklepie, w kolejce do kasy. Okazało się, że identycznie było w innych sklepach, urzędach, na poczcie, w banku i na ulicy. Tutaj nikt się nie spieszy. Każdy ma w pogotowiu uśmiech, bo przechodząc przez miasto na pewno spotka kogoś znajomego. Mam wrażenie, że ludzie są jacyś szczęśliwsi, spokojniejsi, mniej zabiegani, bardziej tu i teraz.

Niestety nie dotyczy to mojego Taty. Mimo iż już jakiś czas temu się tutaj przeprowadził, mimo iż jest na emeryturze, mimo iż z jego tarasu widać tylko zieleń i słychać ptaki – on nadal żyje fast. Nieustannie gdzieś się spieszy, jeździ prawie codziennie do naszego rodzinnego miasta, co zabiera mu godzinę w każdą stronę, bo tam ma swoje sprawy, swoich znajomych, swoją aptekę, lekarza, sklepy, życie. Smutne. Nie widzę, żeby odpoczywał. Patrząc na cały ten obrazek dostałam olśnienia. Nie ważne, czy mieszkasz w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, czy w mieścince za lasem, czy na wiosce, której nazwy nikt nie pamięta. Slow bowiem trzeba mieć w sercu i w głowie. Jeśli masz slow w sobie to możesz mieszkać nawet w stolicy, a i tak będziesz czuć wewnętrzny spokój. A jeśli go nie masz to nie pomoże ci nawet przeprowadzka do mniejszego miasta i emerytura. Nadal będziesz się spieszyć. Życie to nieustanna podróż. Zwolnij, żeby zauważyć świat wokół i cieszyć się nim każdego dnia!

Kilka słów o autorze:

Natalia J. Kraus - slow life coach, instruktor balance yogi, blogerka i redaktor. Założycielka i wieloletnia redaktor naczelna magazynu „Joga”. Prowadzi warsztaty o życiu slow w dużym mieście, pisze m.in. dla magazynu „Joga”, portalu Yogabazar.pl, Joga-joga.pl, Lifearchitect.pl i innych.

Więcej info: www.nataliakraus.pl

pixel